Barbara Wysocka w roli fortepianu



"Chopin bez fortepianu" w reż. Michała Zadary w Teatrze im.Słowackiego w Krakowie. Pisze Agnieszka Malatyńska-Stankiewicz w dzienniku Polskim.

Spektakl "Chopin bez fortepianu" okazał się bardzo udany. Reżyser Michał Zadara pokazał muzykę teatralnie: dwa koncerty fortepianowe Chopina, ale bez fortepianu. Dyrygował Jacek Kaspszyk, grała Sinfonietta Cracovia, zaś w roli fortepianu wystąpiła Barbara Wysocka.

Partię fortepianu przejęła opowieść o muzyce wypowiadana przez Barbarę Wysocką. Sporo w tej historii było różnych nastrojów, od gwałtowności, wręcz konwulsji, aż po potulność, rezygnację. Tak jak w koncertach.

Słowa nie odzwierciedlały dokładnie partii fortepianu, choć często nawiązywały do niej ilością sylab, rytmem, tempem. Zdarzało się, że brzmiały z prędkością szesnastkowych pasaży, zdarzało się w nich usłyszeć wolną kantylenę lirycznego tematu. Słowa padały tylko wtedy, gdy kompozytor przeznaczył w partyturze czas dla fortepianu.

Opowieść okazała się zajmująca. Pojawiały się fragmenty analizujące muzykę, mówiące np. o powtórkach tematów, akordach, choćby diabelskim trytonie, tonacjach, np. C-dur, która uważana jest za absolutnie czystą. Nie zabrakło też części biograficznej, opartej na listach Chopina. Ale najciekawsze wydały mi się fragmenty dotyczące emocji pianistów, którzy przez lata zmagają się z koncertami Chopina. I choć znają każdą nutę na pamięć, to jednak muzyka ta nie pozostawia ich obojętnymi. Szarpie duszę, nie pozwala spać, wpływa na prywatne życie, doprowadzając nawet do szaleństwa.

Padające ze sceny słowa z akompaniamentem muzycznym orkiestry poruszały, denerwowały, prowokowały, przez co także zmuszały do myślenia. Aż po wyjściu z Teatru im. J. Słowackiego chciało się mówić o muzyce zupełnie inaczej niż do tej pory. Tylko czy jesteśmy już na to gotowi? Długie brawa, jakie zgotowała w sobotę wykonawcom publiczność, dają nadzieję, że jesteśmy.



"Barbara Wysocka w roli fortepianu"

Agnieszka Malatyńska-Stankiewicz

Dziennik Polski nr 71