Odkryć klasyka

- W „Noclegu”, Fredro przełamuje konwencje — pokazuje Fabricja nie jako stereotypowego lubieżnika, ale człowieka zepsutego moralnie. Rozynę kupił od jej opiekuna. W tekście padają nawet słowa, że chce ją zamknąć w ciemnej piwnicy. Nasz komediopisarz opisuje mroczną stronę ludzkiej duszy — mówi Zadara.

W czasach autora „Zemsty”, handel ludźmi był poważnym problemem.

— Rozyna, chociaż traktowana jest jak towar, boi się o swojego oprawcę i broni go. Tak objawia się więź ofiary i kata, określana współcześnie syndromem sztokholmskim. Fredro uzasadnia psychologicznie postępowanie bohaterów. Wystarczy uważnie przeczytać tekst libretta, aby zobaczyć świetnie napisane, złożone postacie — twierdzi Zadara.

Jednak czy w operetkowej formie można opowiedzieć o traumatycznych wydarzeniach i kondycji człowieka?

— Humor nie musi dotyczyć banalnych tematów, a śmiech nie eliminuje refleksji. Libretto jest zabawne, tak jak m.in. „Hamlet” — sprawy poważne współistnieją w tych utworach z błazenadą — mówi reżyser. Zadara próbował już sił w muzyczno-komediowej konwencji realizując w Teatrze Capitol we Wrocławiu „Operetkę” Witolda Gombrowicza. - Podążam za jego sposobem myślenia. W swoim utworze w lekkiej formie opowiedział o dyktaturze, Holokauście i wojnie.


Disco zamiast Moniuszki

Tradycję wystawiania utworów Fredry przełamał Grzegorz Jarzyna wystawiając „Magnetyzm serca” (premiera 1999 r.). W najsłynniejszej scenie aktorzy w kostiumach z epoki tańczyli przy muzyce zespołu Bee Gees.

- To był punkt zwrotny w myśleniu o Fredrze w teatrze. Inni reżyserzy odnosili się do tego przedstawienia. Uwspółcześniali klasyka, jak Jarzyna, albo — sprzeciwiali się jego koncepcji — twierdzi Zadara.

W spektaklu „Nocleg w Apeninach” nie zostanie wykorzystana muzyka Stanisława Moniuszki. Nową ścieżkę dźwiękową stworzył Jacek „Budyń” Szymkiewicz, wokalista i gitarzysta zespołu Pogodno.

- Akcja będzie rozgrywała się w Polsce. Scenę zamienimy w przydrożny bar, w którym wystąpi kapela. Aktorzy Teatru Współczesnego w roli zespołu, zagrają muzykę taneczną z elementami rocka i folku. — mówi artysta. Reżyser zapewnia, że widzowie obejrzą „Nocleg w Apeninach”, a nie spektakl „według” czy „na podstawie” utworu autora.

— Walczymy o obecność Fredry w teatrze, dlatego nie zmieniamy tekstu, robimy tylko małe skróty. Można wystawiać jego sztuki bez posiłkowania się innymi dziełami czy dopisywania fragmentów. Polska kultura staje się bogatsza, teraz będziemy mieli dwie wersje „Noclegu” — jedną z XIX, drugą z XXI wieku.